Pierwsza i najważniejsza rzecz to założyć sobie konto na forum Plemion i w podpisie dodać światy i plemiona, w których się grało. Najlepiej zaczynając — a jakże — na św. 4. Dlaczego? Bo na pierwszym to się ludzie uczyli grać, a na czwartym już byli pierwsi pro.
Dobra, już mamy konto, więc odwiedzamy dział „Szukam” na tym forum i szukamy ekipy. Nieważne jaka, bo do naszego celu potrzebujemy jej przez miesiąc, góra dwa — no chyba, że się trafi i faktycznie plemię będzie coś sobą reprezentować, ale to i tak nie zmienia naszego planu gry.
Teraz, do czego nam to plemię? A no, potrzebujemy spokoju, by sobie budować wioskę, i — najważniejsza sprawa — do przejęcia pięciu wiosek nie możemy stracić ani jednego żołnierza, tak w walce, jak i na wsparciach, bo to marnotrawstwo surowców i nie wolno przeszkadzać w selekcji naturalnej.
Rusza świat i co mamy robić? Zapraszamy czterech, pięciu czy dziesięciu kolegów, by nam wyhodowali darmy, lub ewentualnie później wrzucili zastępstwo i sami to zrobimy. Międzyczasie pytamy się na forum naszego plemienia, kto ma rozpiskę budowy eko, bo chcemy je budować profesjonalnie, i w tym samym czasie piszemy na forum otwartym, jakie mamy obecnie eko i wyśmiewamy punkciarzy. Ekiem chwalimy się jeszcze kilka dni na forum, ale co jakiś czas — do południa — dodajemy, ile to nam się surowców przelało, albo jak sprytnie temu zaradziliśmy, budując zawczasu spichlerz.
Co ważne: w początkowej fazie ma nas być pełno na forum, TS-ie — spam totalny w plemieniu, może dostaniemy się do rady, a wtedy… ale to później. Mamy spamować z sąsiadami — po co to? A no, przygotowujemy sobie darmobranie po kończących. Piszemy, że mamy mało czasu i że w razie czego oddamy wioskę sąsiadowi i wymuszamy na nim podobną obietnicę w naszym kierunku.
Kiedy zaczynamy budowę wojska? Kiedy mamy eko na 27/28 zaczynamy budować kuźnie i w tym czasie rekrutujemy małego offika, ale nie użyjemy go wcale, przynajmniej przy najbliższych przejęciach. Co gdy w plemieniu jest wymóg „żelaznego”? W takim wypadku piszemy, że mamy deffówkę i że w niej jest nasz żelazny. I z niej pomagamy często i chętnie, co później nam się zwróci. Czy rekrutować w darmoszkach wojsko? Rekrutować, jak najbardziej. W jednej czy dwóch robimy offa i tym offem czyścimy okolice; na forum robimy szopkę, jak to koledze się nie chce grać i tylko wszedł sobie nabić agresora, albo że pogra aż rozbije offika, a później oddaje nam wioskę. W ten sposób zabezpieczamy swoje offowe darmy przed współplemieńcami. W pozostałych robimy deffa — po co? Przecież go nie potrzebujemy. Jedna deffówka wystarczy, by spełnić wymogi żelaznego. Ten deff posłuży nam do stworzenia sobie przestrzeni do rozwoju.
W jaki sposób? Pozwolimy kilku sąsiadom rozbić się na tym defie — co nam to da? Być może strata offa skłoni któregoś do skończenia gry, i jeśli byliśmy z nim w dobrych stosunkach, to mamy kolejną darmę. Jeśli będzie grał dalej, to jest w plecy na starcie i nie będzie nam przeszkadzał swoimi rezerwacjami w rozwoju. My mamy swojego offika, którego budujemy oraz offiki w darmoszkach i nimi czyścimy sobie okolice. W żadnym wypadku nie przejmujemy na starcie swoich darm! Pierw muszą one zapracować kilkoma wioskami wrogów, ewentualnie naszych współplemieńców, którzy niedługo mogą się stać naszymi wrogami — bo gramy przecież w plemieniu, które padnie w czasie do dwóch, trzech miesięcy od startu serwera. A poza tym nie potrzebny nam jest szum i dyskusja na forum o tym, ile jeszcze darm mamy i dlaczego takiego słabego agresora.
Jeśli naszą paplaniną na forum udało nam się dostać do rady, zaufanych, to trzymamy rękę na pulsie i wypatrujemy wszelkich symptomów rozpadu plemienia i szukamy sobie alternatywy. Staramy się także, by lądowały u nas zastępstwa osób, które kończą grę, i gdy się nadarzy okazja — wcinamy darmy. Gdy widzimy, że któryś sąsiad jest nieobecny na forum i słabo się rozwija, to pomagamy matce naturze w przeprowadzeniu selekcji naturalnej. Robimy szopkę, że ten czy tamten wcale nie gra i po co go trzymać.
W tym okresie plemię pewnie będzie toczyło kilka wojen. Co robić? Trzymamy się na uboczu wszelkich konfliktów — nas to nie interesuje, oczywiście nie dajemy tego poznać. Nakręcamy spięcie na wrogów, piszemy wywody, jak najlepiej rozegrać całą wojnę. Gdy posyłamy jednego pika na wsparcie, to robimy szum na forum, jakbyśmy wysyłali całą zagrodę, ale naszym zadaniem w tym czasie jest wyklepanie jak największej liczby monet — grubych, powolne zapełnianie zagród wojskiem, ale przede wszystkim monety i grube — i wciąganie darm po kończących grę.
Gdy widzimy, że plemię zaczyna się chwiać, zjadamy nasze startowe darmy i robimy w nich szybko wojsko z naciskiem na offy, które nie będą nam potrzebne chyba, że mówimy o offach, które posłużą nam do czyszczenia wiosek po byłych kolegach, którzy będą teraz łatwym łupem. Jeżeli większość rady nie skończy gry, to znajdzie sobie i nam miejsce w innym plemieniu, bo dzięki swojej strategii jesteśmy jednym z największych i najcenniejszych (spam i dobre kontakty) graczy. Zabieramy swoje zastępstwa i darmy i przechodzimy do nowego plemienia. Tam robimy użytek z monet i grubych. Zjadamy wszystko, co jest do zjedzenia po naszych byłych kolegach i zaczynamy się poznawać z nowymi towarzyszami. Orientujemy się w sytuacji, gdzie będą najbliższe fronty i ewentualnie oddajemy kilka naszych darm na froncie tym, którzy chcą się na nim znaleźć. My na froncie się nie pokazujemy nigdy, chyba że nasze plemię ma dwukrotną przewagę — to wtedy możemy sobie kilka wiosek na nim przygotować, ale o tym za chwilę.
A jeżeli rada kończy lub pogryzła się między sobą, to szukamy na własną rękę miejsca w najlepszym plemieniu w okolicy — które to, tego dowiemy się z forum Plemion, od którego zaczęliśmy naszą drogę do bycia pro. Przez cały czas od startu świata powinniśmy tam coś pisać. Raz na kilka dni wystarczy — nie chcemy tam spamować, mamy być tylko widoczni i w żadnym wypadku nie spinamy się z nikim. Co teraz, gdy będziemy szukać plemienia — nam się przyda. Ludzie nas znają z forum, w grze widzą, że całkiem sobie radzimy — to warto nas mieć w swoich szeregach. Wybieramy plemię mocne, które radzi sobie w walce z sąsiadami i które pozwoli nam robić to, co do tej pory — przejmować łatwe wioski. Musimy w końcu pozjadać to, co nam się nie udało zjeść wcześniej. I zaczynamy zabawę od nowa.
Budujemy swoją pozycję w plemieniu — znowu powinno nas być dużo, z tą różnicą, że teraz więcej deffa wysyłamy na front. Przedtem nic nie wysłaliśmy lub jakieś ułamki, teraz powiedzmy, że w połowie wiosek robimy deff — z tego 30–50% wysyłamy na obstawę frontu i oczywiście za każdym razem całe plemię i sojusznicy mają wiedzieć, że wysłaliśmy wojsko na front. Na tym etapie gry mamy już ponad dwadzieścia wiosek w plemieniu — zaczyna się akcja zagęszczania terenu, co oczywiście robimy stopniowo, bo nie chcemy nikogo mieć „w mieszanego” w nasze wioski, ale priorytetem są wioski po współplemieńcach. Jeśli dostajemy zastępstwa od kończących, to fajnie, ale czasem trzeba czyścić, bo ktoś skasował konto i pojawiły się szaraki. Jak sobie z tym radzić? Jak wcześniej wspomnieliśmy, połowę wiosek mamy deff, 30% jest na froncie, reszty nie ruszamy, zapełniamy zagrodę i klepiemy monety. W drugiej połowie robimy offy i tak samo 20–30% posyłamy na akcje plemienne — nie więcej, bo my przecież gramy deff dla plemienia i połowę frontu sami obstawiamy. W końcu po to zagęszczamy teren i zjadamy darmy wewnątrz plemienia, by frontowcom słać deffa, co jest nieprawdą, ale nikt tego nie sprawdzi. Jak kto pyta, mamy 90% wiosek deff i cały stoi na froncie. Wracając do wiosek offowych — w tych, których nie używamy do akcji plemiennych, zapełniamy zagrodę i klepiemy monety, a gdy trzeba nam coś wyczyścić, to mamy czym; ale wcześniej trochę popłaczmy na forum, czy nie znajdzie się ktoś, kto nie zrobi tego za nas. Nie martwcie się — nie znajdzie się nikt, kto by to zrobił, bo na tym etapie w plemieniu są same konta na zastępstwie i gracze, którzy grali podobną taktyką jak wy, oraz kilku ludzi, którzy uwielbiają grę na frontach i robią cuda z tymi trzydziestoma procentami deffa, którego dostali od was, by wyście mogli sobie w spokoju zjadać darmy, podziwiać miejsce w rankingu i myśleć, że jesteś pro.
Ale jeszcze musimy wrócić do jednego miejsca: my na froncie. Jak wspominałem, my w naszej strategii nigdy nie wybieramy się na front, ale od „nigdy” jest wiele wyjątków. Jeśli nasze plemię ma przewagę nad drugą stroną, to możemy sobie pozwolić na kilka wiosek na froncie, ale trzeba pamiętać o kilku ważnych kwestiach. Jeżeli my mamy być na froncie, to wszystko zaczyna się od szopki: czy ktoś nam nie odstąpi wioski, lub czy nie ma czegoś do przejęcia na froncie. Na pewno coś się znajdzie. Wszyscy mają wiedzieć, że my będziemy grać na froncie. Teraz pamiętamy o jednym: na froncie możemy mieć maksymalnie dziesięć procent wiosek, nie więcej. Mamy tyle deffa, że nikomu o zdrowych zmysłach nie przyjdzie do głowy robić akcji na nie.
Jak powinna wyglądać nasza gra? Parodia pisze o naszej grze. Wybieramy miejsce między dwoma dobrymi frontowcami — oni odwalą czarną robotę, a my pojemy darm. Teraz jak to robimy: 20% naszego deffa rozdzielamy między tych dwóch frontowców, niech wiedzą, że przybył na front nowy pro. Kilka zagród wysyłamy w inne rejony, bo my przecież teraz obstawiamy połowę frontu i jeszcze sami na nim walczymy — wyższa szkoła jazdy przed nami. Kolejnymi 30% obstawiamy swoje wioski na froncie, a pozostałe 40–50% kisi się w wioskach, w zamian czego klepiemy monety; a jeśli zachodzi potrzeba, to dosyłamy do swoich wiosek. Brak rekrutacji równa się nadmiar surowców, a to równa się monety — naszym priorytetem są monety i grube. Nigdy nie może nam braknąć grubych na przejmowanie darm; jeśli tak się stało, to gdzieś popełniliśmy błąd.
Teraz na akcje plemienne przeznaczamy 10% naszych offów, 20% posyłamy tam, gdzie chcą nasi dwaj sąsiedzi. Reszty używamy do czyszczenia wiosek po współplemieńcach i wiosek na przesuwającym się froncie — my będziemy się zajmować dobijaniem rannych, a oni tym, co lubią, przesuwaniem frontu. My idziemy krok, dwa za nimi, nigdy ramię w ramię z nimi; tylko wariat pomyśli o ich wyprzedzeniu. Dopóki druga strona walczy, ani o tym nie myśleć! Ale gdy pójdą w rozsypkę, momentalnie cały nasz off, który się kisił nam do tej pory, i grube mają iść w ruch. W końcu to my jesteśmy od sprzątania łatwych wiosek — ale uważać, by się nie zapędzić na kolejny front, bo my nie gramy na froncie.
Co jeśli źle wybraliśmy plemię i jesteśmy po drugiej, tej słabszej stronie? A no nic. Real zawsze ważniejszy jest od gry. Robimy szopkę po raz kolejny i piszemy, jakbyśmy to kogoś zlali, ale niestety życie jest ważniejsze i na kolejnym świecie, jeśli znajdzie się czas na grę, to pokażemy, na co nas stać. A tam będzie nam już łatwiej, bo dostaniemy się do jakiejś ekipy prosów i tam robimy dokładnie to samo, tylko z tą różnicą, że nasze plemię pewnie przetrwa dłużej niż pół roku i może nawet powalczy o wygraną.